2. Jak ukazać dziecku sens podejmowania wysiłku
Świat, w którym żyjemy, jest zdominowany przez poszukiwanie rzeczy łatwych i przyjemnych: komfortu, wypoczynku, luksusu… Wszystko jest nastawione na łatwe i miłe przejście przez życie. Lecz czy aby o to chodzi? Czy „łatwiej i przyjemniej” oznacza wzrost człowieka i jego postęp? Jeśli chodzi o poziom techniczny, materialny – może tak, można by się z tym zgodzić. Ale na poziomie ludzkim, duchowym? Czy można powiedzieć, że dążenie do życia łatwego i przyjemnego ułatwia osiągnięcie ostatecznego celu człowieka, jakim jest miłość Boga i życie wieczne? Weźmy analogię z wychowaniem dzieci – mentalność zdominowana przez poszukiwanie łatwości prowadzi do bardzo przykrych konsekwencji. Pierwszą z nich jest utrata poczucia konieczności wysiłku. Z definicji wysiłek jest przeciwieństwem tego, co łatwe. Wysiłek sprawia, że człowiek nie zaniedbuje rzeczy ważnych i nie jest leniwy. Wysiłek rzeczywiście jest niezbędnym elementem w kształtowaniu charakteru: to właśnie on sprawia, że człowiek rozwija się, wzrasta duchowo, dąży do celu. Dlatego jest on tak ważny szczególnie w wychowaniu dzieci. Jako rodzice lub wychowawcy i jako chrześcijanie musimy znać wartość wysiłku i jego miejsca w wychowaniu dziecka.
Czym jest wysiłek?
Według definicji słownikowej wysiłek to „aktywność istoty świadomej, która mobilizuje wszystkie swoje siły, by oprzeć się czemuś, pokonać jakiś opór (zewnętrzny lub wewnętrzny). Wysiłek to koncentracja na działaniu pomimo przeszkód”. Inny słownik dodaje: „wysiłek to energiczne działanie ciała lub umysłu – działanie, które powoduje wręcz ból (np. ból mięśni), który jednak daje poczucie wolności”. Wysiłek jest zatem definiowany jako wyraz siły, energii w celu pokonania jakichś trudności. Jest to opór wobec siły przeciwnej, więc coś, czego nie można uzyskać bez trudu, walki, co rodzi czasem uczucie bólu.
Podejmowanie wysiłku jest konieczne we wszystkich dziedzinach życia ludzkiego. Wysiłek może być:
- fizyczny: skurcze mięśni, gimnastyka lub zawody sportowe
- intelektualny: skupienie umysłowe w celu rozwiązania trudności, wysiłek pamięci, wyobraźni
- moralny: kształtowanie woli, która przeciwstawia się złu i formowania właściwego, stałego charakteru
- duchowy: wytrwałość w modlitwie, oderwanie, zapomnienie o sobie, oddanie się Bogu
Wysiłek jest częścią życia
Zauważmy, że nawet dziś, w świecie zdominowanym przez poszukiwanie łatwości i przyjemności, sukces każdego przedsięwzięcia zależy od woli jego osiągnięcia i włożonego wysiłku w dojście celu. Już św. Paweł ujął to, podając przykład sportowego sukcesu:
Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś nieprzemijającą. (1 Kor 9, 24-25)
To samo odnosi się do wysiłku w celu zdania egzaminu, zwycięstwa w konkursie itp. Pomyślmy o wymaganiach związanych z karierą artystyczną: nic nie można uzyskać bez codziennych, wręcz rygorystycznych wysiłków. Przed koncertem pianista godzinami ćwiczy utwór, niestrudzenie powtarza trudne fragmenty; podobnie sportowiec – podejmuje wielogodzinne treningi. Co więcej, nie waha się poświęcić wszystkiego, co mogłoby by mu stanąć na przeszkodzie do osiągnięcia sukcesu: rezygnuje z palenia papierosów, alkoholu, zabaw i imprez późnymi wieczorami.
Jeśli planujemy wyjazd na wakacje lub długą, kosztowną podróż, będziemy musieli zrezygnować z wielu innych wydatków. Jeśli chcemy zbudować dom, rezygnujemy z podróży lub drogich wakacji. Tutaj wiemy, jak się zachować, potrafimy zrezygnować z wielu rzeczy w celu osiągnięcia upragnionego celu, zgadzamy się na trudności, bo mamy ważniejszy priorytet. Stąd wniosek: gdy chcemy naprawdę coś osiągnąć, zgadzamy się na przyjęcie ofiary, na niedostatek, bo na horyzoncie mamy większe dobro. Wyrzeczenie i wysiłek są częścią życia. Lecz czy mamy podobną determincję, aby osiągnąć ostateczny cel naszego życia, jakim jest widzenie Boga twarzą w twarz w szczęściu wiecznym? Jeśli naprawdę chcemy posiąść Boga, czy będziemy w stanie zaakceptować wiele wyrzeczeń i wysiłków, które są konieczne do tego? Nie tylko dla nas samych, ale i dla naszych dzieci, które zostały nam powierzone przez łaskę Bożą – czy je także uczymy wysiłku w celu dążenia do Boga i wiecznego szczęścia?
Wysiłek jest bolesny
Wysiłek jest konsekwencją grzechu pierworodnego:
« (…) przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia… W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie». (Rdz 3, 17-19)
Od momentu upadku pierwszych rodziców wszystko, do czego dąży człowiek, wymaga ciężkiej pracy, nic nie osiągamy bez wysiłku. Jest to bolesny aspekt naszego życia, który jednak jest konieczny w celu naprawy skutków grzechu pierworodnego i ciągłego eliminowania zła. Ludzie wracają do pierwotnej harmonii poprzez pracę – dobrze wykonana praca i wysiłek stają się konstruktywne. To, co bolesne, wymaga cierpliwości (zauważmy korelację tego terminu ze słowem „cierpieć”). W tym aspekcie liczne wysiłki, ćwiczenie się w cierpliwości, które są od nas codziennie wymagane, mogą być bardziej zrozumiałe, a przez to łatwiejsze do zaakceptowania.
Życie ludzkie to walka: nie ma zwycięstwa bez wysiłku
Ta dramatyczna sytuacja świata, która leży całkowicie w mocy zła (1 J 5, 19), czyni życie człowieka walką. (Katechizm Kościoła Katolickiego [KKK] 409)
Ciężka walka z siłami ciemności przechodzi przez całą historię ludzi. (…) Zaangażowany w tę bitwę człowiek musi nieustannie walczyć o przywiązanie do dobra; nie bez wielkiego wysiłku, dzięki łasce Bożej, udaje mu się zrealizować swoją wewnętrzną jedność. (Sobór Watykański II, Gaudium et spes § 37. 2)
Musimy opierać nasze wysiłki na łasce Bożej. Bez niej szybko się zmęczymy i zniechęcimy: «Bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła». (Ef 6, 10-11)
Pamiętajmy jednak: wysiłek jest konstruktywny!
Wysiłek ma swoją bolesną stronę, to prawda. Ale jako siła i energia jest on dobrym znakiem: to znak życia, wigoru, witalności. Spotykamy go wszędzie:
- wspinając się na skałę, rozwijając żagiel i w każdej czynności z dziedziny sportu,
- walcząc z rozproszeniem uwagi i skupiając się na swojej pracy,
- dokańczając swoje dzieło,
- mówiąc prawdę, powstrzymując się przed wypowiedzeniem złego słowa, służąc,
- prosząc o przebaczenie lub wybaczając… itd.
To dzięki powtarzanym wysiłkom trudna czynność staje się coraz łatwiejsza, aż staje się nawykiem, niejako naszą „drugą naturą”. Weźmy na przykład naukę czytania. Dzięki tej nauce stopniowo budowana jest osobowość dziecka, rozwija się ono intelektualnie, ma poczucie „dorastania”, zdobywa coraz większą wolność. Dlatego wdrażanie do wysiłku jest konieczne już od pierwszych lat życia. Z drugiej strony, pacjent umierający nie jest już w stanie zdobyć się na wysiłek ani przeciwstawić się złu: jest to oznaka słabości, nawet bliskiej śmierci.
Jakie jest miejsce wysiłku w wychowaniu?
W klimacie dążenia do łatwizny, chaosu i gloryfikacji anarchicznej „indywidualności” nie brak dziś piewców, którzy opowiadają się za zniesieniem jakichkolwiek norm w wychowaniu: niech dzieci rosną jak zwariowane trawy, zgodnie z ich „impulsami”. Oto „wolność”, której niektórzy się domagają – wolność bardzo źle rozumiana! Co o tym myślicie? Czy wysiłek jest sprzeczny z wolnością?
„To utopia polegać na naturalnych odruchach, by zapewniać normalny rozwój człowieka: bez poważnej, harmonijnej, ukierunkowanej i wymagającej formy wychowania dziecko nie może się rozwijać w żadnej dziedzinie, szczególnie w tej, która nas interesuje – psychologicznej i religijnej. ” (P. GILLET: Formacja religijna w różnym wieku … T. 1 str. 38)
W naszej pracy wychowawczej istotne jest to, aby pamiętać o ciągłej tendencji człowieka do zła, która wynika z grzechu pierworodnego i która szybko się ujawnia.
Nie wolno nam zapominać o tym, że przedmiotem wychowania chrześcijańskiego jest cały człowiek: duch połączony z ciałem, w jedności natury, ze wszystkimi jej naturalnymi i nadprzyrodzonymi zdolnościami, dzięki którym poznajemy prawdę oraz Objawienie Boże. Jednak jest to to także człowiek upadły, który odszedł od swojego pierwotnego stanu harmonii; człowiek odkupiony przez Chrystusa i przywrócony – w spojrzeniu nadprzyrodzonym – do stanu przybranego syna Bożego / córki Bożej. Wciąż jednak nosi w sobie skutki grzechu pierworodnego, w szczególności osłabienie woli i nieporządek myśli (…) Od najmłodszych lat musimy korygować nieuporządkowane skłonności dziecka, mobilizować go, aby rozwijało się właściwie. Szczególnie ważne jest wpajanie dzieciom prawd nadprzyrodzonych i wzmacnianie ich woli dzięki pomocy łaski; w przeciwnym razie niemożliwe będzie wykorzenienie złych skłonności. (Pius XI, Divini illius magistri)
Uczenie się prawdziwej wolności
Nie można rozumieć wolności jako swobody czynienia czegokolwiek. Wolność oznacza nie tylko dar z siebie, ale oznacza też wewnętrzną dyscyplinę daru. W pojęcie daru wpisana jest nie tylko dowolna inicjatywa podmiotu, ale też wymiar powinności. (Jan Paweł II, List do rodzin 14)
Dziecko potrzebuje poznać ograniczenia, które obowiązują w społeczeństwie.
Przestrzeganie granic
Bardzo szybko maluch będzie musiał nauczyć się prawa ograniczania się – że istnieją pewne granice jego autonomii. Te ograniczenia są nakładane na niego dla jego dobra. Po pierwsze, dziecko musi poznać granice swojego bezpieczeństwa (unikanie ognia, wody, noża, przechodzenia przez drogę…). Potem pojawiają się granice, które należy szanować w życiu z innymi: kredens z naczyniami, którego nie wolno otwierać, klucze, których nie wolno zabierać, flakon, którego nie należy dotykać w salonie. Nawet jeśli środowisko dziecka jest dostosowane do jego potrzeb, nawet jeśli usuniemy kruche drobiazgi z jego stolika w pokoju, zawsze będzie jakaś rzecz, której nie wolno mu dotykać. Gdy pójdzie do babci, musi się nauczyć, że ma się właściwie zachowywać wobec niej. Musi mieć wpojone, że nie jest najważniejsze w otoczeniu, że nie może prowokować innych, brzydko się odnosić do kogokolwiek, że nie może mieć wszystkiego, na co ma ochotę: «Moja wola nie jest absolutna…» – to musi mieć mocno wyryte w głowie.
Posłuszeństwo
Posłuszeństwo jest poddaniem się woli kogoś innego. W naszym przypadku rodziców, którzy są przedstawicielami woli Bożej. Dziecko siłą natury jest ciekawe ognia, wody, różnych rzeczy i miejsc dla niego niebezpiecznych – jak może rozeznać, co jest dla niego dobre lub złe? Musi być prowadzone, kierowane, by nauczyć się nieufania pozorom: jego rodzice wiedzą lepiej niż on, co mu służy. I tu jest miejsce na posłuszeństwo. Posłuszeństwo nie jest sprzeczne z wolnością dziecka, wręcz przeciwnie. Jest ono podstawą wychowania woli i to ono stopniowo uczyni dziecko wolnym. To dzięki nauce posłuszeństwa dziecko nauczy się korzystać ze swojej wolności.
Ćwiczenie wolności w zależności od wieku
To od nas zależy miara, według której możemy na coś dziecku pozwolić w zależności od:
- indywidualnych potrzeb dziecka,
- jego wieku i osobistej dojrzałości,
- kontekstu zewnętrznego.
Musimy pamiętać, że:
- nasz autorytet nie będzie objawiać się w taki sam sposób u dzieci jak u nastolatków.
- nadejdzie wiek, kiedy będziemy musieli „wypuścić dziecko spod skrzydeł”, nawet jeśli to będzie dla nas bolesne.
Podsumowując
- Wychowanie polega na stopniowym kształtowaniu dziecka do niezależności. Dlatego nie rób rzeczy za niego, kiedy jest ono w stanie zrobić je samo. Pomóż mu, jeśli to konieczne, na chwilę, ale nie zastępuj go. Dziecko w wieku poniżej 3 lat bardzo dobrze się wyraża: „pomóż (i pozwól) mi zrobić wszystko sam”.
- Nabycie przez dziecko pełnej wolności nie oznacza, że pozwolimy mu robić cokolwiek. Dziecko musi nauczyć się ograniczeń narzuconych przez życie w społeczeństwie. Nie można osiągnąć wolności bez wysiłku.
- Pokonywanie przeszkód, które nieuchronnie napotykamy na naszej drodze, włożony weń wysiłek – wszystko to jest gwarantem niezależności, a zatem wolności osoby. Trzeba przymuszać dziecko do szanowania pewnych zakazów i nakazów: by dokończyło to, co zaczęło, by było posłuszne, by szło samo, nawet jeśli jest trochę zmęczone. Czy to ogranicza jego wolność? Wręcz przeciwnie – wysiłki pomagają mu wzrastać, pozwalają mu poczuć swoją siłę, ostatecznie rozkwinąć się, zmężnieć i być szczęśliwym. Dorastanie – czyż nie jest to normalny cel dzieciństwa?
- Rola rodziców w nauce wysiłku. Obecny trend do życia łatwego i przyjemnego rozwinął się dziś tak bardzo, że obwinia się rodziców o zbytnie „kierowanie” dziećmi, dowodzi się ich „zacofania”, które uniemożliwia dzieciom pełny „rozkwit” swojej osobowości. Nie pozwólmy sobie wmówić tych bzdur! Stanowczo brońmy prawdy, że władza rodzicielska, którą sprawujemy nad naszymi dziećmi, jest dobra. Nie tylko jest zamierzona przez Boga, ale jest zobowiązaniem, z którego będziemy musieli się przed Nim rozliczyć: sprawowanie władzy nad naszymi dziećmi jest obowiązkiem nakazanym nam przez czwarte przykazanie. To upoważnienie otrzymujemy od Boga przez łaskę rodzicielstwa, która jest częścią łaski sakramentu małżeństwa. Ojcostwo Boże jest źródłem ojcostwa ludzkiego; jest podstawą czci rodziców. Szacunek dzieci – niepełnoletnich lub dorosłych – dla ojca i matki karmi się naturalnym uczuciem zrodzonym z łączącej ich więzi. Tego szacunku domaga się przykazanie Boże (KKK 2214) Jesteśmy więc dla dzieci widocznym znakiem woli Bożej. Nasza władza rodzicielska jest częścią samego autorytetu Boga, nie po to, by zaspokoić jakąkolwiek potrzebę władzy lub wyższości, ale by ją wykonywać jako służbę. Władza jest bowiem przede wszystkim służbą.
Chcielibyśmy zachęcić rodziców, aby poczuli wielkość swojej misji i skutecznie wykorzystali swój autorytet, i aby uczyli swoje dziecko, z mądrością i umiarem, opanowania swoich instynktownych skłonności, aby pobudzali jego dobrą wolę, rozum i uczucia. Niech przekazują mu cenne dziedzictwo najpiękniejszych i najwyższych tradycji kultury ludzkiej i chrześcijańskiej. (Pius XII, 6.01.1957 – Dzień matki i dziecka)
Sztuka wychowania polega na formowaniu człowieka takim, jakim być powinien, jak powinien postępować w ziemskim życiu, żeby osiągnąć ów wzniosły cel, dla którego został stworzony. W rezultacie jasne jest, że nie może być prawdziwego wychowania, które by nie było całkowicie ukierunkowane na ten cel. (Pius XI Divini illius magistri 1929)
Jesteśmy rzeczywiście sługami posłanymi przez Pana, by doprowadzić nasze dzieci do Niego. Nasza rola polega na ich wychowaniu i prowadzeniu do określonego celu: do nieba. Nie można tego zrobić bez uwzględnienia tendencji człowieka do zła, która stale będzie stawiać opór naszej pracy wychowawczej. Opór ten jest normalny i nieunikniony. Tu właśnie jest miejsce na wychowanie i na wysiłek. Nawet za cenę pewnych napięć mamy obowiązek podjąć ten niezbędny trud.
Nakreśliliśmy, na czym opiera się wychowanie do wysiłku. Oprócz swojego bolesnego aspektu wysiłek ma wielką pozytywną stronę: jest to siła, znak witalności, środek postępu, wychodzenia poza siebie, wzrostu. Wysiłek jest częścią życia: «Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka?» (Hi 7, 1)
Rolą rodziców jest, aby uczyli dzieci walki w życiu. Dlatego trzeba wpajać im rozumienie konieczności wysiłku we wszystkich dziedzinach: fizycznej, intelektualnej, moralnej, duchowej, ponieważ wysiłek jest niezbędnym elementem nabywania prawdziwej i dobrej wolności. Wreszcie, biorąc pod uwagę obecny i powszechny klimat moralnego przyzwolenia, warto powrócić do fundamentalnej idei, której nie można odrzucić: następstwo grzechu pierworodnego i jego implikacji dla wychowania. Ignorowanie tego, że człowiek ma zranioną naturę, skłonną do zła, powoduje poważne błędy w dziedzinie wychowania (…) (KKK 407).
Bądźmy zawsze świadomi tendencji człowieka do zła, nie lekceważmy tego. Nawet jeśli ta tendencja nie jest jeszcze widoczna, ona działa w dziecku od urodzenia. To wyjaśnia potrzebę uczenia dobrych nawyków już od samego początku.
Jak wprowadzać w życie podejmowanie wysiłku?
Po rozważeniu zasad, na których opiera się sens podejmowania wysiłku, należy przyjrzeć mu się teraz z bardziej konkretnego punktu widzenia. Czyli jak, kiedy i jakie kroki podjąć, aby zastosować w praktyce tę formację?
Celem wychowania dziecka jest jego usamodzielnienie. Już trzyletnie dziecko powie: „Pomóż mi to zrobić samemu”. A zaczyna się od wszystkich czynności domowych: samodzielnego jedzenia, samodzielnego ubierania się, porządkowania zabawek wieczorem itp.
Wszystko to wymaga koniecznego podjęcia wysiłku, poniekąd zależnego od temperamentu.
Podstawową zasadą tej autonomicznej edukacji jest: niech dziecko zrobi wszystko, co w jego mocy.
W praktyce oznacza to niewyręczanie dziecka w tym, co jest w stanie zrobić samodzielnie. Ważne jest, aby to właśnie z bardzo małym dzieckiem rozpocząć tę edukację i zacząć od wprowadzenia „dobrych nawyków”. Można je wyrobić już od końca pierwszego roku życia dziecka, a do podstawowych należą: nawyk utrzymywania czystości, posiłków i snu o stałych porach, czy nawyk sprzątania zabawek wieczorem itp.
Przykładem może być postępowanie matki, która czeka aż jej 16-to miesięczny syn posprząta wszystkie klocki i odłoży na swoje miejsce zabawki rozrzucone po pokoju. Matka w tym czasie siedzi po cichu na podłodze, poświęca kwadrans niezbędny na tę czynność, pokazując dziecku, które zabawki są jeszcze rozrzucone i gdzie muszą być przechowywane… Wszystko odbywa się w spokoju. Taki nawyk wypracowany u starszego dziecka będzie się z łatwością utrzymywał z roku na rok u młodszych dzieci.
Kiedy dziecko jest w stanie samodzielnie się ubrać, nie ma podstaw, by je w tym wyręczać.
Istnieje pokusa, by zrobić to za nie, gdyż wtedy zyskujemy na czasie.
Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których rano naprawdę się śpieszymy, na przykład, kiedy trzeba podrzucić dziecko do żłobka. Lecz należy pamiętać, że to do nas należy odpowiednie planowanie naszego harmonogramu.
Dużo lepiej jest dla dziecka, aby spędziło 20 minut na samodzielnym ubieraniu się, zapinaniu guzików, zakładaniu skarpet itp… zamiast robienie tego za niego w 5 minut.
Niektóre dzieci, co prawda, nadają się do tego bardziej, inne mniej, w zależności od temperamentu. Tak więc, na przykład 4-letni chłopiec, typu „marzyciel”, woli, aby jego guziki zapinała 3-letnia siostrzyczka.
Od 6-tego lub 7-dmego roku życia, czasem nawet wcześniej, możemy już poprosić dziecko o ścielenie łóżka, czy wypolerowanie swoich butów. Zawsze miejmy na uwadze tę złotą zasadę – nigdy nie rób za dziecko tego, co jest w stanie zrobić samodzielnie.
Zbyt często, nie doceniamy możliwości naszych maluchów, zwłaszcza w czynnościach domowych. I dlatego robimy za nie różne rzeczy.
W rzeczywistości jest to przede wszystkim pomaganie dziecku w budowaniu siebie, we wzrastaniu.
Udział w obowiązkach domowych będzie doskonałym treningiem, z którego małe dziecko będzie bardzo dumne (za kilka lat będzie dużo mniej entuzjastyczne).
Dwulatek, stojąc na stołku przed zlewem, potrafi już myć talerze śniadaniowe. Jeśli na podłodze jest trochę wody, mama może uczyć go, jak wycierać ją mopem. W efekcie, bardzo szybko, dziecko uzyskuje pełną kontrolę nad swoimi ruchami i pracuje coraz dokładniej. Znajduje w tym pełnię, równowagę i jest szczęśliwe.
W wieku 4 lub 5 lat możemy poprosić dziecko o nakrycie do stołu, czy wyładowanie zmywarki.
We wszystkich dziedzinach życia będziemy musieli prosić dzieci o podjęcie wysiłku.
Na przykład, jeśli dziecko zacznie czuć zmęczenie podczas spaceru, możemy zachęcać je żeby chodziło trochę dłużej (ustalając granice niezbyt daleko) bez noszenia na rękach.
Stosownie do wieku, zgodnie z etapami rozwoju, wysiłki, w które należy zobowiązać dziecko, będą różne. Ważne jest, aby już od wczesnego dzieciństwa wychowywać dziecko w tym sensie podejmowania wysiłku. Zintegrować ten „dar” z życiem w taki sposób, aby stał się dla niego naturalnym.
Kilka praktycznych przykładów
Zakończ rozpoczętą „pracę”
Dla dziecka to, co nazywamy „zabawą”, jest w rzeczywistości pracą, poważną czynnością. Poczucie dobrze wykonanej pracy posłuży dziecku przez całe życie.
Porządek
Dziecko lubi porządek. Dlatego warto nauczyć je sprzątać wieczorem ubrania i zabawki. Należy przy tym ustalić dokładne zasady i pokazać dziecku miejsca przechowywania poszczególnych rzeczy.
Określ zakazy
Określone zakazy muszą być konsekwentnie egzekwowane, aby dziecko zrozumiało, że zostały ustalone dla jego własnego dobra: typu schody – ogień – woda. Należy unikać niepotrzebnych lub arbitralnych zakazów.
Zajęcia dla małych dzieci
Aby podejmowane aktywności były budujące i rozwijające dla dziecka muszą być przygotowane w sposób wyważony, zgodnie z zasadą „wysiłek/przeciwdziałanie”. Poniżej przykładowe aktywności, które można zaplanować:
- zabawy na świeżym powietrzu, zajęcia sportowe, przeplatane grami wyciszającymi umysł, cichszymi (zabawy obserwacyjne)
- zajęcia artystyczne (śpiew – modelarstwo – wikliniarstwo – teatr, pantomima) – robótki ręczne ćwiczące zdolności manualne
- opowiadanie historii, legend, żywotów świętych
Niezależnie od wieku, należy unikać tego, co jest zbyt łatwe, bo to zrodzi brak zainteresowania lub zbyt trudne, co z kolei spowoduje zniechęcenie.
Pomóż dziecku tyle, ile potrzebuje, nigdy więcej
Zrób z dzieckiem daną czynność po raz pierwszy, jednak później, stopniowo pozwalaj, aby zrobił to samemu. Bądź przy nim, na wypadek pomocy, ale tylko w roli obserwatora. Potem, nie będziesz już musiał przy nim być.
Unikaj zniechęcania dziecka
Reagując na stłuczony talerz lub szklankę unikaj negatywnych wykrzykników i komentarzy typu „ale z ciebie niezdara! znowu coś zepsułeś…”. Pamiętajmy, że tylko ci, którzy nic nie robią, niczego nie psują. W takich przypadkach uczmy się naprawiać powstałą szkodę. Lepiej jest powiedzieć: „Szkoda… Chodź, zetrzemy mopem rozlaną wodę.” albo „nauczymy się podnosić kawałki szkła bez skaleczenia i wyrzucimy je do kosza”.
Nigdy nie zostawiaj dzieci bezczynnych
Jak mówi znany cytat „bezczynność jest matką wszystkiego zła”. Dlatego, nie myśl o „zostawieniu” dzieci bezczynnie przed telewizorem.
Miej odwagę powiedzieć prawdę, gdy popełnisz błąd
Stanięcie w prawdzie zawsze wymaga prawdziwego wysiłku od rodziców. Dlatego nie można tego „zostawić”! Przyznając się do błędu przed dzieckiem, formujemy w jego duszy umiłowanie prawdy. Im szybciej to przyswoimy, tym będzie to łatwiejsze, a nawet naturalne.
Jest to ważny punkt, który należy podjąć i realizować już od wczesnego dzieciństwa.
Wysiłek – sposób na rozwój
Cechą charakterystyczną dziecka, aż do osiągnięcia dojrzałości, jest dorastanie. A rolą rodziców, jako wychowawców jest wspieranie jego wzrostu, aż do osiągnięcia przez nie autonomii – taki jest cel edukacji. Tę autonomię dziecko zdobywa stopniowo, w miarę postępu swojego rozwoju.
Cała sztuka polega na tym, aby nakłonić dziecko do zrobienia tego, co jest w stanie zrobić samo. W ten sposób pomagamy mu zwiększyć jego zdolności, stosownie do jego potencjału. Dzieciństwo to wiek pokonywania, a dziecko chce dorosnąć. Lubi być traktowane poważnie i jest gotowe spełnić wszelkie wymagania, które pomogą mu się rozwijać. Dlatego łatwo jest zasmakować w wysiłku, postrzeganym jako sposób na rozwój!
Niepotrzebne utrzymywanie dziecka w zależności, robienie rzeczy za niego, wychodzenie naprzeciw jego potrzebom, prośbom, „rozmyślanie” o nim,… a nawet mówienie do niego „kochanie”, jest nie tylko nieprzestrzeganiem jego autonomii (to znaczy „szanowaniem jego godności”), ale opóźnianiem jej osiągnięcia.
„Za każdym razem, gdy wyręczanie zastępuje osobisty wysiłek, w rzeczywistości uwiązujemy dziecko do dorosłego, sprawiamy, że rozwija się w nim ochota na zależność, przyzwyczajamy go do patrzenia, jak inni zaspokajają jego potrzeby. ”
(Ivan Gobry, Podstawy edukacji, Téqui 1974)