Pustelnia istnieje naprawdę. Nie gdzieś daleko, wśród piasków Egiptu, na górze Athos, czy w południowej Francji. Jest w Polsce, w Beskidach, może nawet niedaleko ciebie.
Nie chciej wiedzieć więcej, bo przestałaby być pustelnią. Nie obawiaj się – nie jest nowym chwytem reklamowym, mającym przyciągnąć uwagę czytelnika. Jest prawdziwym miejscem, domem, z którego kreślę do ciebie te strony. Listy o modlitwie. O tym, co najważniejsze…
Pustelnię możesz mieć także ty. I to nawet już dzisiaj. Od zaraz! Może właśnie nigdy, tak jak obecnie, nie była ci ona potrzebna. Pustelnia to przede wszystkim miejsce: skupienia, ciszy, kontemplacji, wejścia w inny, duchowy świat.
To mały kąt w twoim domu, gdzie zadbasz o milczenie, czystość, położysz ikonę. I gdzie spróbujesz się skupić, wchodząc do własnego wnętrza – tam, gdzie mieszka Bóg.
Pustelnia to także czas, który dajesz tylko Jemu. I to nie jutro, lecz dziś. I tak każdego dnia.
To właśnie jest owo „pomieszczenie”, o którym mówił Jezus, i do którego często sam się udawał:
Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swego mieszkania, zamknij za sobą drzwi i módl się do Ojca, który jest w ukryciu” (Mt 6, 6).
To czas-o-przestrzeń, w której mieszka Bóg. To czas poza tym czasem, i przestrzeń poza tym, co widzisz. To inny świat, do którego wchodzisz na tak długo, na ile tylko zechcesz. I na jak długo starczy ci odwagi…
To właśnie jest twoja pustelnia dziś. Jeśli już w niej jesteś, możesz rozpocząć modlitwę wewnętrzną. Spotkanie z Oblubieńcem. Nie musisz przy Nim wypowiadać wielu słów – wystarczy, że jesteś. Dla Niego. Jestem, przecież mnie wołałeś! – tak kiedyś mówił Samuel. Możesz powtórzyć za nim to samo. Jestem… Dla Ciebie…
Trwaj w tej postawie kilka, może kilkanaście minut. W świadomości, że stoisz przed Nim. Że jesteś w promieniowaniu Jego Miłości. Nie zagaduj Go. Odłóż na bok wszelkie intencje i sprawy. Nawet dziękczynienia.
Pozostań milczący, skupiony tylko na Nim.
Niech to wystarczy.