uwolnić WOLNOŚĆ

Darmo i ponad miarę.
Miłosierdzie według Teresy

Oprócz bezsprzecznych podobieństw daje się zauważyć pewną różnicę w pojmowaniu miłosierdzia u Teresy z Lisieux i Faustyny Kowalskiej. Aby zrozumieć istotę tej różnicy należy sięgnąć wstecz, do historii kościoła drugiej połowy XIX wieku i do idei wynagradzania Bogu za zniewagi popełnione przez innych, która pojawiła się w przesłaniu francuskiej mistyczki, siostry Marii od św. Piotra, furtianki klasztoru karmelitańskiego w Tours.

Początkowo kładła ona nacisk na kontemplację Dzieciątka Jezus, następnie na wynagradzanie Jezusowi za bluźnierstwa i profanacje. Chciała w ten sposób naśladować gest Weroniki, która chustą otarła twarz Jezusa. Po jej śmierci za sprawą świeckiego człowieka Leona Duponta powstała Konfraternia Najświętszego Oblicza. Echa wydarzeń w Tours dotarły zarówno do karmelu w Lisieux jak i do dalekiej Polski.

Osobą, która w Polsce podjęła wątek wynagradzania Chrystusowi za współczesne grzechy świata był Honorat Koźmiński, z którego inspiracji powstało dwadzieścia sześć zgromadzeń zakonnych i który odcisnął głębokie piętno na polskiej duchowości. Ojciec Honorat dziękował Bogu za siostry gotowe do reagowania osobistą duchową ofiarą na panoszące się zło ateizmu. Uważał, że w ten sposób uczestniczą one w dziele Odkupienia.

Interpretacja ducha wynagradzania wiąże się ściśle z wizją Odkupienia ojca Honorata. Według niego zamiarem Boga Ojca jest sprawiedliwe ukaranie grzesznego świata, zostaje On jednak powstrzymany przez swego Syna i Jego wynagradzającą ofiarę, do której przyłączają się wybrane dusze świadomie odcinające się swą pokutą od grzesznych zachowań współczesnego świata. W ten sposób realizują wstępny, ale konieczny warunek wylania się Bożego miłosierdzia (zobacz O. Wojciech Giertych, Odtruwanie łaski).

Zdaje się, że taka interpretacja Bożego miłosierdzia pokutuje w kościele polskim po dziś dzień.

Echa pochodzące od mistyczki z Tours dotarły również do karmelu w Lisieux, gdzie spowodowały całkowicie odmienną reakcję młodej karmelitanki Teresy Martin, która w zakonie była znana jako Teresa od Dzieciątka Jezus i od Najświętszego Oblicza.

W pismach Teresy możemy znaleźć tylko minimalne echa duchowości wynagradzania. Bardziej bolało Teresę to, że łaska Chrystusa może pójść na marne, jeżeli nie będzie przyjęta. Nie chodziło Teresie, aby Jezusowi cokolwiek wynagradzać, ale aby przyjąć Jego miłość i jej nie zmarnować.

Pewnej Niedzieli, kiedy patrzyłam na obraz Naszego Pana na Krzyżu, uderzyła mnie krew, spływająca z jednej z Jego Boskich dłoni. Zasmuciłam się bardzo na myśl, że ta krew spada na ziemię i nikt się nie kwapi, aby ją przyjąć. Postanowiłam, że będę trwać w duchu u stóp Krzyża, by przyjmować tę Boską rosę, ze świadomością, że trzeba później rozlać ją na dusze grzeszników…. Słyszałam też nieustannie krzyk Jezusa na Krzyżu: – Pragnę!. To słowo rozpaliło we mnie nieznany i gwałtowny żar… Chciałam dać pić mojemu Ukochanemu i sama czułam, że  trawi mnie pragnienie dusz…. (Rkp A 45v°).

Nie ma w tekstach Teresy sugestii pokuty czy adoracji reparacyjnych mających na celu powstrzymanie gniewu Ojca a jedynie odwołanie do miłości Chrystusowej i trwanie w miłosnym zjednoczeniu z Nim. Teresa dokonała istotnego zwrotu w pojmowaniu naszej relacji z Bogiem, a momentem kulminacyjnym tego zwrotu było oddanie się Miłości Miłosiernej 9 czerwca 1895 r.

Teresa odkryła Miłość Miłosierną i to odkrycie wpłynęło na jej wiarę, na sposób pisania i stosunek do bliźniego. Dokonała się w niej istotna przemiana.

A nawet dwie. Pierwsza na płaszczyźnie personalnej względem własnej wspólnoty. Karmelitanki francuskie końca XIX wieku uważały w większości, że ich powołaniem jest ofiarowanie się sprawiedliwości Bożej. Postrzegały siebie jako rodzaj religijnego piorunochronu mającego strzec grzeszne społeczeństwo. Teresa podważyła to panujące powszechnie przekonanie i twierdziła, że Bóg miłosierny też ma prawo do swoich ofiar.

Myślałam o duszach, które składają siebie w ofierze Boskiej Sprawiedliwości, aby odwrócić karę przewidzianą dla winnych i ściągnąć ją na siebie. Ofiara ta wydawała mi się wielka i hojna, lecz mnie zupełnie nie pociągała.

Boże mój, wykrzyknęłam w głębi serca, czy tylko Twoja Sprawiedliwość przyjmuje duszę na całopalną ofiarę?…. Czy nie potrzebuje ich także Twoja Miłość Miłosierna?… Zewsząd jest odtrącana, nieznana; serca, które chciałbyś nią obdarować, zwracają się ku stworzeniom, oczekując od nich szczęścia i ich kruchego przywiązania, miast rzucić się w Twoje ramiona i przyjąć Twą nieskończoną Miłość…… Boże mój! czy Twoja wzgardzona Miłość musi pozostać w Twym sercu?

Wydaje mi się, że gdybyś znalazł dusze gotowe oddać się na Całopalną Ofiarę Twojej Miłości, to prędko byś je strawił Swym ogniem, wydaje mi się, że byłbyś szczęśliwy, gdybyś nie musiał już powściągać w sobie fal Twej nieskończonej czułości… (Rkp A 2r°).

Druga przemiana, być może ważniejsza to wewnętrzna przemiana Teresy. Złożenie siebie w ofierze, niezależnie czy przyjmującym ofiarę jest Bóg miłosierdzia czy sprawiedliwości wpisuje się w tragiczną i dość elitarną rzeczywistość zakonną. Ta postawa przyjęta na samym początku przez Teresę zaciera się powoli i wydaje się znikać z horyzontu zmieniając się w duchowe doświadczenie. Czytając rękopisy możemy obserwować jak przemiany jej chorego ciała i uwięzionej duszy zmieniły jej życie i zmusiły do zdemokratyzowania własnego doświadczenia duchowego i upowszechnienia doktryny, która zmieniła obraz samego Boga.

Już na pierwszych stronach swoich rękopisów Teresa pisze tak: Zanim wzięłam pióro do ręki (…) otwarłam Świętą Ewangelię i wzrok mój padł na zdanie: „Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał; i ci do Niego przyszli” (Mk 3, 13). Oto tajemnica mojego powołania, całego mojego życia, a nade wszystko tajemnica upodobania, jakie Jezus ma dla mojej duszy….. Nie wzywa tych, którzy są tego godni, lecz tych, których sam chce, lub, jak mówi święty Paweł: „Bóg lituje się nad tym, nad kim zechce, i miłosierdzie okazuje temu, nad kim chce się zmiłować. Nie zależy to więc od trudu tego, kto chce, ani kto się ubiega, ale od litującego się Boga” (Rz 9,15-16) (Rkp A 2r°).

Kilka linijek dalej pisze: Kwiat, który tu przedstawi swoje dzieje, cieszy się, że może głośno opowiedzieć o względach, jakie Jezus z góry mu okazał, i to za darmo; przyznaje, że nie ma w nim nic takiego, co mogłoby przyciągać boskie spojrzenie i że jedynie miłosierdziu Jezusa zawdzięcza wszystko, co ma w sobie dobrego… (Rkp A 3v°).

Darmowe i dawane ponad miarę naszych oczekiwań, takie jest Boże Miłosierdzie, które Teresa odkryła i któremu oddała się na całopalna ofiarę. Punktem wyjścia jest wewnętrzne pragnienie Boga, który chce dzielić się swoja miłością.

Teresa tak opisuje tę wewnętrzna potrzebę Boga: Gdyż ten sam Bóg, który oświadcza, że nie musi nam wcale mówić, czy jest głodny, nie wahał się żebrać u Samarytanki o trochę wody. Był spragniony…. Lecz mówiąc „daj mi pić”, Stworzyciel domagał się właśnie miłości od swego biednego stworzenia. Był spragniony miłości… Ach! Czuję to bardziej niż kiedykolwiek: Jezusowi chce się pić. Pośród uczniów tego świata spotyka tylko niewdzięcznych i obojętnych, a pośród swoich, niestety! mało znajduje serc, które oddają Mu się bez reszty, które pojmują, jak czuła jest jego nieskończona Miłość (Rkp B 1v°).

Człowiek musi zrozumieć, musi uwierzyć, musi zburzyć wewnętrzny opór i pozwolić dać się obdarować.

Zamiast myśleć o Bożej sprawiedliwości Teresa wolała wprost zaufać Bożej miłości, powierzyć się jej, oddać całkowicie do jej dyspozycji.

Trzeba zdać się na tę miłość bez zastanawiania. Prawdziwa miłość nie kalkuluje i daje się bez miary.

Błędem byłoby jednak twierdzić, że Teresa nawołuje nas do bezczynności, do biernego oczekiwania na wylanie się Bożego Miłosierdzia. Wprost przeciwnie, wrażliwość i otwartość na Boży dar, chęć zaspokojenia pragnienia Boga popycha ją do nieustannego działania. Tak jak Bóg wylewa swoją miłość za darmo, tak i Teresa, aby dowieść miłości nie ma innego sposobu jak rzucać kwiaty, czyli nie przepuścić żadnego małego wyrzeczenia, żadnego spojrzenia, żadnego słowa, skorzystać z najmniejszych rzeczy i czynić je z miłości (Rkp B 4v°).

I Teresa nie czyni tego, aby Bogu wynagrodzić za cokolwiek, ale wyłącznie po to, aby sprawić mu przyjemność.

Rękopisy autobiograficzne pełne są przykładów aktywności Teresy na tym polu. Możemy podziwiać jej niezwykłą pomysłowość. Z każdej najdrobniejszej sytuacji codziennego życia Teresa potrafiła wydobyć dobro i rzucać je pod nogi Jezusa – swej jedynej miłości (Rkp B 2v°).

Dar Bożego miłosierdzia wymaga odpowiedzi. Teresa tej odpowiedzi udzielała codziennie, ale bynajmniej nie w duchu wynagrodzenia czy kalkulacji, ale dla wyłącznej przyjemności samego Boga.

Opierając się na doświadczeniu żywego Boga Teresa odkryła wielkość Bożego Miłosierdzia i fundamentalną rolę darmo danej miłości w życiu duchowym człowieka.

Teresa uchwyciła centralny wątek naszej osobistej relacji z Bogiem, korygując przy tym niezbyt precyzyjne pojęcia, które jak hamulec blokowały jej jakość. Wiedziała, że jej odkrycie poddaje w wątpliwość panujące w zakonie przekonania, ale autentyczność jej kontaktu z Bogiem nie pozwoliła jej zachować swego odkrycia wyłącznie dla siebie (zobacz O. Wojciech Giertych, Odtruwanie łaski).

W kontekście miłosierdzia nie należy zapomnieć o wielkich pragnieniach Teresy. Jak miłosierna jest droga, którą Bóg zawsze mnie prowadził, nigdy nie wzbudził we mnie pragnienia, którego by nie spełnił… (Rkp A 71r°), tak, przez ostatnie trzy lata pojęłam wiele tajemnic, które były dla mnie dotąd ukryte. Dobry Bóg okazał mi to samo miłosierdzie, co królowi Salomonowi. Chciał spełnić wszystkie moje pragnienia, nie tylko pragnienie doskonałości, lecz i pragnienia, których marność pojęłam, zanim zdążyłam doświadczyć jej w życiu (Rkp A 81r°).

Teresa wierzyła bardzo mocno, że Bóg w swym niekończonym miłosierdziu zrealizuje wszystkie, nawet te najśmielsze i najbardziej nieprawdopodobne pragnienia.

Na kartach rękopisów odnajdujemy wiele przykładów: śnieg w dniu obłóczyn, przyjęcie do karmelu jej siostry Celiny, nie wspominając już o tych, które zrealizują się po jej śmierci. Odkrywam w sobie także powołanie (…) Doktora (Rkp B 2v°), chciałabym głosić Ewangelię w pięciu częściach świata naraz, aż po najdalsze wyspy…. Chciałabym być misjonarką nie tylko przez kilka lat, ale począwszy od założenia świata aż po jego kres…(Rkp B 3r°).

Dla Teresy bowiem czynić miłosierdzie znaczyło zawsze dawać darmo i ponad miarę ludzkich oczekiwań. Takie miłosierdzie Teresa odkryła i o takim miłosierdziu chciała powiedzieć światu.

Na koniec można zadać sobie pytanie dlaczego ciągle pokutuje w nas jeszcze wizja Boga, który za dobro wynagradza a za zło karze? Czyż nasza ludzka pycha, która chce mieć wszystko pod kontrolą, z własnym zbawieniem włącznie, jest tak mocna, że nie pozwala nam rzucić się w ramiona Dobrego Boga z miłością i ufnością? Czyż nawet na własne zbawienie musimy zapracować własnymi rękami? Czyż jesteśmy aż tak zadufani w sobie, tak zaślepieni własnym egoizmem i poczuciem siły? Czy rzeczywiście wierzymy, że nasze biedne uczynki są w stanie zapłacić za nasze zbawienie?

Dlaczego tak trudno nam uwierzyć, że Bóg po prostu kocha nas za darmo i ponad wszystko? Dlaczego nie chcemy przyjąć Jego miłości ofiarowanej nam darmo i w nadmiarze?

Długa jeszcze droga przed nami. Ale On jest cierpliwy, kocha nas tak bardzo, że z pewnością… zaczeka.

 

Krzysztof KLICHE

Updating…
  • Brak produktów w koszyku.