uwolnić WOLNOŚĆ

Teologia Miłości

Swego czasu, Hans Urs Von Balthasar napisał, że teolog musi przysłuchiwać się miłującym Boga, gdyż oni wiedzą o Nim najwięcej (Wiarygodna jest tylko miłość, Kraków 2002). Teologia i miłość, teologia
i świętość są nierozerwalne.

To miłujący święci są najlepszymi teologami. To ich życie i nauczanie jest żywym i autentycznym miejscem teologicznym. Wydaje się, że dzisiaj potrzeba, także dla potrzeb nowej ewangelizacji, nowego podejścia do świętych. Oni mogą nas nauczyć nie tylko sztuki życia, moralnej odpowiedzialności, ale przede wszystkim, swoim własnym życiem, odsłonić nam prawdę o tym kim jest Bóg. Święci nie tylko, że są miejscem teologicznym, nie tylko że „uprawiają” teologię, oni są teologią, czystą, przejrzystą, odważną. Święci są teologią u źródeł. W nich Bóg mówi nam o sobie i sam nam siebie podarowuje. Kościół potrzebuje, jak nigdy dotąd, teologicznego odczytania świętych.

Prawdy te można odnieść, bez wątpliwości, do św. Teresy z Lisieux, której doktryna duchowa została uznana w Kościele, jako autentyczne Magisterium, o czym świadczy przyznany jej tytuł Doktora Kościoła.

Teresa jako Doktor jest nauczycielką Kościoła a autorytet jej nauki płynie z miłości, jakiej doświadczyła (otrzymała) i jaką dała.

Chciałbym zwrócić uwagę na kilka istotnych rysów tego Magisterium Teresy, które osobiście uważam za niezwykle aktualne.

Po pierwsze, istotnym wymiarem jej teologicznego świadectwa, jej teologii, jest właśnie miłość. Pokorna, realistyczna, zadawalająca się małymi krokami ku Nieskończonemu. Widzialnym wyrazem tej miłości jest akt ofiarowania, w którym Teresa oddaje się totalnie Bogu. Akt ten odsłania nie tylko nerw życia Teresy, istotę jej rozumienia samej siebie, ale nade wszystko jest jej fundamentalnym słowem o Bogu. Zresztą w tym przypadku te dwa słowa (o sobie i o Bogu) stanowią jedną całość. Akt ofiarowania dowodzi, że Teresa rozumie siebie jako dziecko i że chce pozostać przed Bogiem właśnie dzieckiem. Jej wydanie się w ręce miłosiernej miłości jest wyrazem świadomości bycia umiłowaną córką Ojca. Ta zaś świadomość rodzi się z jej wiary, w której doświadcza Boga jako Ojca.

Ofiara jest dzisiaj zapomnianym i zapoznanym słowem. Przyczyn tego zapoznania, niezrozumienia jest wiele, wśród nich galopująca laicyzacja, ale i niewłaściwe podejście do jej istoty. Teologia Teresy to przede wszystkim rehabilitacja tajemnicy ofiary, wydania siebie, które rodzą się nie tyle ze świadomości nieszczęśliwej bycia grzesznikiem, co z doświadczenia miłości: miłość za miłość!

Teresa nie jest „ofiarnicą”, lecz jej ofiara (i wiele różnych małych ofiar) rodzi się z pasji miłości. Miłość bowiem zawsze związana jest z ofiarą, z daniem siebie, z ofiarowaniem siebie. Bóg żyje taką ofiarą, takim miłosnym podarowywaniem siebie, oddawaniem siebie.

Im więcej mała Teresa jest zdolna przyjąć Jego daru z siebie tym bardziej czuje potrzebę oddania siebie, odwzajemnienia miłości. Ta potrzeba wykracza poza konieczność i przymus i jest czystym porywem serca w stronę Boga, który kocha ofiarowując siebie.

Po drugie, taka postawa ofiary, wynikająca z odkrycia ojcostwa Boga, pozwala Teresie zdać sobie sprawę z konieczności pójścia „małą drogą”. Logika ofiary nie ma zatem nic wspólnego z jakimkolwiek rachowaniem, liczeniem i posępną, niechcianą koniecznością. Ona nie opiera się na żadnej „woli mocy”, nie jest wyrazem żadnej ekonomii, żadnego biznesu.

Ofiara miłości jaką Bóg żyje sam w sobie, jaka tworzy najgłębszy, najprawdziwszy styl Jego wewnętrznego życia, współistnieje zawsze z małą drogą. Miłość, która daje siebie, kroczy małą drogą.

Ogrom miłości nie może być zmierzony inaczej jak tylko wyborem małej, wydawałoby się nieznaczącej, ukrytej drogi. Wydarzenie miłości jest zawsze wydarzeniem małej drogi, akceptacji niepozorności.

Prawdziwa miłość jest zawsze maleńka i tylko jako taka jest największą siłą zdolną niepostrzeżenie, niepozornie przemieniać świat. Bóg, który kocha nieskończenie żyje taką maleńką miłością. To co nieskończone jest nieskończenie proste, ubogie, skromne; pokora małej drogi wpisana jest w same serce bóstwa.

Cały duchowy geniusz Teresy jest zawarty w tej intuicji dotyczącej wewnętrznego życia Boga, intuicji która rodzi się ze spotkania z małym Jezusem, który na zawsze, nawet jako dorosły, pozostał dzieckiem swojego Ojca.

Teresa doświadcza tego spotkania z całym jego realizmem: jeśli Bóg podarował nam się pod postacią dziecka, to nasze życie musi stać się drogą dziecka, które wydaje się, z całą świadomością i wolnością, w ręce kochającego Boga. Teresa nie może już żyć tak jak żyła do tej pory. Zaczyna rozumieć, że dziecięctwo duchowe musi być kluczem do życia duchowego, którego celem jest Bóg, którego jedyną siłą jest bezbronna, wydana dla wszystkich, miłość.

Jednocześnie życie Teresy pokazuje, że owa mała droga miłości nie oznacza marazmu, wyzbycia się kreatywności i obrania logiki pustej, lekkomyślnej bezczynności.

W całym doświadczeniu małej drogi mieszka żywe rozumienie miłości: żeby kochać nie trzeba być wielkim. Miłość często wybiera ostatnie miejsce i zadawala się niepozornością. Właśnie jako taka jest siłą, której nie sposób się oprzeć. Z teologicznego punktu widzenia, fascynujące jest to, że Teresa dostrzega, iż absolutność Boga kroczy małą drogą. Nieskończoność Boga i jego wybór stania się człowiekiem/dzieckiem w nim nie wykluczają wielkości Boga i są wręcz sposobami odsłonięcia się całej nieograniczonej wspaniałości Boga.

W ten sposób Teresa pomaga nam zrozumieć fundamentalną prawdę naszego życia, głęboko zapisana w sercu Ewangelii: wybór bezbronnej, słabej, mało znaczącej  – z punktu widzenia naszego świata – miłości jest wyborem tego, co absolutne.

Teresa jest świadkiem paradoksu Ewangelii; paradoksu mądrzejszego niż „mądrość mądrych” tego świata.

Po trzecie, teologiczne Magisterium Teresy wskazuje na wagę nadziei w chrześcijaństwie. Życie Teresy jest dowodem związku jaki istnieje miedzy chrześcijaństwem a nadzieją. Ta nadzieja nie dotyczy wszak najpierw całości historii, ale rodzi się w konfrontacji z własną nicością. Wyraźnym tego dowodem jest znany fragment z Rękopisów autobiograficznych Teresy, w którym opowiada ona o odkryciu swojego powołania w Kościele. Z jednej strony żywi ona ogromne pragnienia, z drugiej zaś, w ich obliczu, odkrywa coraz bardziej swoją własna nędze, swoją niemożność sprostania owym wielkim powołaniom. Podczas tych chwil pełnych niepokoju, Teresa otrzymuje intuicję: jak Magdalena, która nie przestając pochylać się nad pustym grobem, znalazła w końcu to, czego szukała, tak i ja, uniżając się aż do dna swojej nicości, wzniosłam się tak wysoko, że dosięgłam swego celu (Teresa z Lisieux, Rękopis B, w: Rękopisy autobiograficzne, Kraków 1997, 199-200). Teresa odkrywa wtedy, jak pamiętamy, że w sercu Kościoła, mojej matki, będę miłością.

To, co szokuje w tym tekście to stwierdzenie, iż owa intuicja miłości, która spełnia wszelkie powołania, przychodzi Teresie w konfrontacji z jej własną nicością.

Miłość i nicość zamknięte są w tym samym doświadczeniu, bowiem nicość ze swej natury odsyła do miłości.

Jak to możliwe żeby nicość odsyłała do miłości? Teresa razem z Magdaleną wpatruje się w nicość swojej skończoności, w grobową pustkę nicości. W tej konfrontacji z nicością zaczyna rozumieć sekret życia. Zauważmy, że nicość nie powala Teresy, która wpatruje się w nią bez lęku.

Oko w oko ze swoją marnością, niemocą, niezdolnością, brakiem siły, Teresa odkrywa życie nie w sobie, ale w miłości.

Niemoc prowadzi ją do spotkania życia w całej jego pełni ukrytej w miłości Zmartwychwstałego. Teresa nie buntuje się, ale decyduje się przeżyć swoją nicość aż do końca. Ta decyzja będzie całym źródłem jej nadprzyrodzonej siły.

Dzisiaj przeżywamy czas bolesnego i powszechnego doświadczenia nicości. Nihilizm proklamowany przed stu laty staje się na naszych oczach konkretnym przeżyciem, zarówno jednostki jak i wspólnoty ludzkiej. Im bardziej próbujemy podejmować działania, które zagłuszą prawdę o naszej nicości tym boleśniej nam ona dokucza.

Wszyscy jesteśmy ugodzeni, porażeni marnością, która – odwrotnie jak w przypadku Teresy – zdaje się odbierać nam całą radość życia, całą przyszłość. Co mamy zrobić z owym doświadczeniem?

W tej sytuacji osobiste doświadczenie Teresy otwiera drogę nam, ludziom współczesnym. Teresa dodaje nam odwagi, abyśmy bez lęku spojrzeli w otchłań naszej nicości. Mamy to uczynić nie po to, aby się pogrążyć w nicości, ale aby odkryć tryumfującą w niej potęgę bożej miłości, „która wszystko czyni nowym”.

Nicość pojawia się w naszym życiu, kiedy chcemy budować je w oparciu o nas samych, kiedy chcemy być fundamentem naszego życia. Jest wtedy owo doświadczenie nicości ostrzeżeniem, abyśmy nie próbowali zamykać naszego życia na Boga, prawdziwy, niezawodny i jedyny fundament. Sekret życia to relacja: jeśli Teresa wykrzykuje, w konfrontacji z nicością, że w sercu Kościoła będzie kochała, to stwierdza, że cała moc, całe jej spełnienie jako człowieka, całe jej szczęście leżą ukryte w relacji do Boga i do drugiego człowieka. Tylko miłość, tylko relacja zwycięża nicość czyli ową pustkę życia dla samego siebie. Tylko w relacji człowiek osiąga pełnię życia. Takie przeżycie jest szczytem całej teologii.

 

 

 

ks. Robert J. WOŹNIAK
Artykuł pochodzi z czasopisma Teresa z Lisieux zeszyt 2 wiosna-lato 2013

Nakład numeru został wyczerpany, polecamy jednak inne numery bliskie tematyce miłości:
Miłość braterska
Miłosierdzie według Teresy
Pozostałe artykuły 

 

 

Updating…
  • Brak produktów w koszyku.